Text English
Prezentacje
Materiały
Powrót

Aktualności

 
Akademia Leona Koźmińskiego
Przedsiębiorczość międzynarodowa
Dr P. Kaczmarek-Kurczak
              Zajęcia z przemiotu "Przedsiębiorczość międzynarodowa" prowadzone w formie wykładu z elementami aktywizującymi.
Strona główna / Programy dydaktyczne / Przedsiębiorczość międzynarodowa - Dr Piotr Kaczmarek-Kurczak / Analiza praktycznych doświadczeń przedsiębiorczości międzynarodowej / Materiały / Bombki? Dla mnie bomba
Bombki? Dla mnie bomba
Źródło: Gazeta Wyborcza
 
 Gazeta Wyborcza 5.07.2005
Bombki? Dla mnie bomba


Chciałem produkować bobmki z najwyższej bombki - mówi Tomasz Lis. - W każdym możliwym kształcie: samochodu, zamku, łódki, ryby, psa.
Fot. Jacek Łagowski / AG
Piotr Miączyński 05-07-2005 , ostatnia aktualizacja 04-07-2005 14:12

Odkąd skończył 20 lat, robił mnóstwo rzeczy: prowadził sklep spożywczy, handlował środkami czystości, był jednym z założycieli serwisu Grono.net. Jednak prawdziwą miłością Tomasza Lisa są bombki choinkowe

Tomasz Lis ma 29 lat. Z TYM Lisem łączy go kilka rzeczy. Również jest przystojny i pewny siebie. Nosi niebieskie koszule. Ma podobne brzmienie głosu.

Bycie Lisem zdaniem Lisa przydaje się w kilku sytuacjach. Na przykład, gdy rezerwuje się miejsce w hotelu bądź wysyła przesyłki na poczcie. Obsługa jest wtedy bardziej uprzejma i nie ma dla niej rzeczy niemożliwych.

Liczy się marzenie

Lis o robieniu bombek zaczął myśleć cztery lata temu, kiedy przeniósł się z małej wioski spod Leszna do Warszawy.

- Spotkałem się razem z moimi trzema przyszłymi wspólnikami na imprezie - wspomina. - Kombinowaliśmy, w jaki sposób zarobić pierwsze 10 mln dol. Rzuciłem pomysł - bombki.

Powodów było kilka. Bombki to u Lisa tradycja rodzinna. Przy robieniu ozdób choinkowych pracowali kiedyś jego rodzice. - Ponadto to pozytywny interes - uśmiecha się Lis. - Bombki dobrze się kojarzą, są piękne, kolorowe i można cały czas wymyślać nowe wzory.

Wreszcie Lis lubi robić rzeczy, w których ma szansę być naprawdę dobry. A Polska to potentat w produkcji ręcznie robionych bombek. Niemal wszystkie idą na eksport. Głównie do USA, ale także do Kanady, Wielkiej Brytanii czy Skandynawii. Według danych GUS co roku sprzedajemy za granicę ozdoby choinkowe za 40-50 mln dol. Jeśli Amerykanin ogląda bombkę i widzi na niej napis "Made in Poland", to jest to dla niego znak jakości.

Ponieważ interes od samego początku miał być nastawiony na eksport, Tomasz Lis zdecydował się otworzyć sklep internetowy. - Sprzedaż przez sieć nie jest w Polsce jeszcze popularna - opowiada. - Rodzimi przedsiębiorcy boją się nowoczesnych technologii. W USA, gdzie znajduje się większość moich kontrahentów, jest na odwrót.

Lis wykorzystał również to, że spora część jego konkurencji ma problemy z biegłym posługiwaniem się angielskim w mowie i piśmie.

Firmę razem ze wspólnikami nazwał Luxorna od angielskiego "luxurious ornaments" - luksusowe ozdoby. Lis (największy udziałowiec) został jej prezesem. Cały team siadł i zrobił stronę internetową, bo, jak wspomina Lis, "na tym się najlepiej znaliśmy".

Ogłoszenie o nowej firmie i jej działalności Lis umieścił w kilkuset międzynarodowych internetowych bazach danych typu business to business. Pierwsze zamówienie pojawiło się już po trzech tygodniach. Złożyła je amerykańska firma z branży turystycznej. Zamówiła tysiąc bombek.

Lis na początku był pośrednikiem. Kupował bombki od producentów i sprzedawał dalej. Musiał przy tym uwzględnić międzynarodową specyfikę interesu. Odbiorcy z różnych krajów mają rozmaite gusta. I tak Amerykanie lubią bombki bardzo kolorowe, bogato zdobione, które u nas mogłyby zyskać miano nieco tandetnych. Anglicy wolą prostotę i delikatność. W Europie bombki sprzedają się głównie przed Bożym Narodzeniem. Z kolei Amerykanie obdarowują się nimi na imieniny, urodziny, rocznice itd. Ba, bombki pełnią tam bardzo często funkcję reklamową. Specjaliści od PR zamawiają np. bombki z logo swojej firmy, które dostają później w prezencie menedżerowie wysokiego szczebla oraz partnerzy handlowi.

Lis wszystkie te elementy uwzględnił w swojej ofercie. Biznesowym wzorem była dla niego firma potentata w tej branży Christophera Radki, który zaczynając od zera, pierwsze ręcznie robione bombki kupił w trakcie wizyty u rodziny w Polsce w połowie lat 80. Ponieważ wzbudziły absolutną sensację wśród jego przyjaciół, Radko powrócił szybko nad Wisłę i kupił więcej ozdób. A dziś dostarcza je do 2,5 tys. sklepów na całym świecie - jego bombki są np. w kolekcji Eltona Johna, Ricky'ego Martina czy Oprah Winfrey.

Stawiam na luksus

Po dwóch latach działalności Luxorna z firmy czysto handlowej przekształciła się w zakład produkcyjno-handlowy. - Doszedłem do wniosku, że nie ma sensu płacić innym za to, co mogę zrobić sam - wyjaśnia krótko Lis.

Kupił niezbędny sprzęt: butle z gazem, palniki, pędzle, barwniki itp. Halę produkcyjną otworzył pod Lesznem. Najtrudniej było mu jednak zdobyć doświadczonych ludzi. Zrobienie prostej okrągłej bombki jest łatwe. Pracownik dmucha po prostu w szklaną rurkę. Później wlewa się do środka azotan srebra, co nadaje bombce srebrny kolor. I tyle.

- Ja chciałem jednak produkować bombki z najwyższej półki - twierdzi Lis. - W każdym możliwym kształcie: samochodu, zamku, łódki, ryby, psa itp. Bogato zdobione, ręcznie malowane. I drogie.

A do tego byli potrzebni fachowcy, których przeszkolenie trwa przynajmniej kilka miesięcy. Luxorna znalazła ich u jednego z branżowych gigantów, który miał akurat kłopoty finansowe.

Na początek zatrudnił trzy osoby. Do pracy u dwudziestoparolatka przekonał ich, jak twierdzi, urokiem osobistym.

- A jestem w stanie przekonać każdego do wszystkiego - twierdzi pół żartem, pół serio.

Lis miał też kilku znajomych artystów plastyków. To w tej branży bardzo ważne, bo aby otrzymać bardziej wymyślne kształty bombek, potrzebne są specjalne metalowe formy, które zamawia się właśnie u plastyków.

Luxorna obecnie zatrudnia już dziewięć osób, przy większych zamówieniach liczba ta rośnie do kilkunastu. Sprzedaż nadal odbywa się przez internet. Produkcja bombek zdaniem Lisa jest o tyle specyficzna, że zamówienia od hurtowników zbiera do czerwca, lipca, a później już tylko robi ozdoby.

Aby zwiększyć liczbę zamówień w przyszłym roku, w styczniu chce jednak wysłać kogoś z firmy na specjalistyczne targi ozdób świątecznych we Frankfurcie. To najważniejsza impreza dla tej branży, ale udział jest w niej potwornie drogi - kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Następnym krokiem rozwoju interesu ma być także sprzedaż ozdób nie tylko firmom, ale i klientom indywidualnym. - Będą to specjalnie zaprojektowane zestawy w drewnianych oraz papierowych opakowaniach - uśmiecha się Lis.

Jak założyć taką firmę

 Ile to kosztuje. Lis w interes włożył 170-200 tys. zł. Pieniądze poszły na lakiery, barwniki, pędzle i palniki oraz wyposażenie niewielkiego biura.

 Czy można taniej? Zabójcze są koszty transportu towaru za ocean. Kontener, w którym mieści się kilka tysięcy bombek, płynie statkiem do Nowego Jorku 28-30 dni. Płaci się za to 15-17 tys. zł. Przesyłka lotnicza jest jeszcze droższa. Wysłanie samolotem paczki 300 bombek to koszt 2-3 tys. zł.

 Co trzeba zrobić, żeby się wyróżnić. W branży konkurencja jest ogromna. W samej Częstochowie, która uchodzi za bombkowe zagłębie, jest blisko 300 firm, które robią ozdoby choinkowe. Do tego dochodzi presja ze strony chińskich producentów, którzy dzięki niskim kosztom produkcji wypychają rodaków z najbardziej atrakcyjnego amerykańskiego rynku oraz niski kurs dolara. Luxorna wychodzi na swoje, bo postawiła na jakość. Robi bombki z najwyższej półki, w niewielkich ilościach - ok. 40 tys. sztuk rocznie. - Jeśli malujemy na bombce oczy, to muszą mieć rzęsy, głębokie spojrzenie, źrenice. Na figurkach są refleksy światła - opowiada Lis. Jego prawdziwą dumą i jednocześnie przebojem są bombki zdobione ręcznie dzierganą koronką.

 Ile można zarobić. Bombka w detalu kosztuje 30-40 dol. Najbardziej ekskluzywne modele nawet 100. Jedna dekoratorka jest w stanie dziennie pomalować 12-13 bombek. Na czysto (po opłaceniu pracowników i wszystkich rachunków) ma się z jednej bombki 6-8 zł.
Licencja Creative Commons
O ile nie jest to stwierdzone inaczej wszystkie materiały na tej stronie są dostępne na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach 3.0 Polska Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Fundacji Edukacji i Rozwoju Przedsiębiorczości.
X