Text English
Prezentacje
Materiały
Powrót

Aktualności

 
Akademia Leona Koźmińskiego
Przedsiębiorczość międzynarodowa
Dr P. Kaczmarek-Kurczak
              Zajęcia z przemiotu "Przedsiębiorczość międzynarodowa" prowadzone w formie wykładu z elementami aktywizującymi.
Strona główna / Programy dydaktyczne / Przedsiębiorczość międzynarodowa - Dr Piotr Kaczmarek-Kurczak / Analiza praktycznych doświadczeń przedsiębiorczości międzynarodowej / Materiały / Znaleźliśmy klucz do niemieckiego rynku
Znaleźliśmy klucz do niemieckiego rynku
Źródło: Puls Biznesu
 
plany eksportowe spółki Cezex, eksport na rynek niemiecki a produkcja na rynku niemieckim




Znaleźliśmy klucz do niemieckiego rynku
21 kwietnia 2004, Puls Biznesu (str. 21)

Marta Biernacka
Wejście na obcy rynek to wyzwanie, które wymaga dobrego przygotowania. Cezex przeszedł ten proces, zarejestrował spółkę w Niemczech

„PB”: Cezex jest na rynku niemieckim debiutantem. Operuje tam od 2003 r. Czy początki były trudne?
Cezariusz Szlachcic, prezes Cezexu: Cóż, na razie ciągle idziemy pod górkę. Zdobycie pozycji na obcym rynku wymaga cierpliwości. Decyzja o wejściu na rynek niemiecki była przemyślana — poprzedziły ją badania oraz analizy. Stworzyliśmy zespół, który miał przygotować firmę do tego kroku.
Dlaczego wybraliście ten kraj?

— Niemcy są dużym, a przez to kuszącym rynkiem zbytu. Decyzję ułatwiła zbliżająca się akcesja Polski do Unii, która dodatkowo uprości cały proces logistyczny.

Nie miał Pan obaw, że polska firma nie wytrzyma starcia z konkurencją?

— Na niemieckim rynku działają firmy z pokoleniową tradycją. Jest około siedmiu liderów, reszta to przedsiębiorstwa rodzinne, albo należące do dużych koncernów. Świat jednak należy do odważnych.

Jaka jest metoda Cezexu?

— Tym, co wyróżnia nas spośród konkurencji, jest dbałość o każdego klienta, nawet najmniejszego. Naszą przewagą jest szerszy wachlarz produktów, a niszą rynkową małe i średnie przedsiębiorstwa.

Czyli jesteście zawsze w odpowiednim czasie na odpowiednim miejscu...

— Można to tak ująć. Łamanie lodów nieufności niemieckiego klienta to żmudna praca. Dlatego postanowiliśmy zacząć na niewielkim obszarze — w Berlinie i okolicach. Stworzyliśmy bazę potencjalnych odbiorców. Potem były już tylko wizyty, rozmowy, próbki towarów.

Poza stereotypami na temat Polaków były jeszcze jakieś przeszkody?

— Bardzo trudne okazało się skompletowanie doświadczonego zespołu handlowców. Musieliśmy szkolić ludzi od podstaw, specjaliści nie chcieli przechodzić do polskiej, nowo powstałej firmy. Zaskoczeniem okazały się przepisy pracownicze, które są inne w każdym landzie, oraz to, że niemieccy pracownicy są wyspecjalizowani w określonej, wąskiej dziedzinie. W Polsce danej sytuacji może zaradzić jedna osoba, w Niemczech wymaga to zespołu.

Więcej jest plusów czy minusów?

— Trudno to zbilansować. Procedury niemieckie bardzo się dłużą. Z drugiej strony inwestor nie ma szczególnych barier utrudniających wejście na rynek. Niemcy są państwem stabilnym, o jasnych i klarownych przepisach prawnych, co bardzo ułatwia sprawę.

Za ekspansję trzeba zapłacić...

— Do tej pory cała inwestycja wyniosła nas łącznie 0,5 mln EUR. Koszt rejestracji spółki zależy przede wszystkim od wysokości kapitału założycielskiego. Minimalnie wynosi on 25 tys. EUR dla spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Do tego dochodzą koszty prawne oraz notarialne. Razem około 2 tys. EUR. Sporo wydaliśmy na sprawdzenie w urzędzie patentowym, czy nasze marki nie pokrywają się z nazwami już zarejestrowanymi w Niemczech.

Licencja Creative Commons
O ile nie jest to stwierdzone inaczej wszystkie materiały na tej stronie są dostępne na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach 3.0 Polska Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Fundacji Edukacji i Rozwoju Przedsiębiorczości.
X