Tekst
Text English
Wideo
Materiały
Literatura
Przypadki
Narzedzia
Testy
Twój biznes
FAQ
Powrót

Aktualności
Akademia Leona Koźmińskiego
Jak uruchomić własny biznes
Dr P. Kaczmarek-Kurczak
              Zajęcia z przedmiotu "Jak uruchomić własny biznes" prowadzone w formie konwersatorium z elementami aktywizującymi.
Strona główna / Programy dydaktyczne / Jak uruchomić własny biznes, dr Piotr Kaczmarek-Kurczak / Od pomysłu do wstępnej koncepcji biznesu / Materiały / Biznes w firanach
Biznes w firanach
Źródło: Rzeczpospolita
 

Rzeczpospolita 27-28.11.2004, s.b5

Biznes w firanach

Robert Horbaczewski

- To był biznesowy strzał w dziesiątkę, bo trafiliśmy w niszę rynkową - tak ocenia dziś Wojciech Swatowski (na zdjęciu z lewej) podjętą wraz z Andrzejem Dawidem decyzję, żeby zająć się hurtowym handlem firankami.

Nie ma chyba kobiety obojętnej na wystrój okna w swoim domu. Tę słabość od lat wykorzystują w biznesie Andrzej Dawid i Wojciech Swatowski, właściciele lubelskiej firmy Anwo. Zaczynali od hurtowego handlu zasłonami i firanami. Teraz także je szyją, malują i modelują.


Bywa, że klienci nad kupnem firanek zastanawiają się nawet kilka godzin: nie jest łatwo dobrać je do stylu mieszkania. Co prawda i w tej dziedzinie obowiązują pewne reguły: w pomieszczeniach o wystroju klasycznym firany mają być bardziej ciężkie, żakardowe, z jakąś aplikacją, pasmanterią, troczkami, lamówkami i chwostami, a w pomieszczeniach urządzonych nowocześnie powinny być lekkie, na organzach, woalach, taftach, fantazyjnie upięte. - Każdy klient chce mieć jednak coś innego i niepowtarzalnego. Proponujemy im nasze autorskie pomysły, ale bywa, że klientki przychodzą z własnymi propozycjami, które pomagamy im realizować - mówi Jolanta Jedut, kierownik salonu Anwo.

Firany i zasłony oparły się roletom, żaluzjom i wertikalom. Przestały jednak pełnić funkcję typowo użytkową, stając się raczej elementem dekoracyjnym mieszkania. Niektóre z klientek Anwo mówią wprost: Chcę taką firanę, żeby już w progu mieszkania rzucała się w oczy. I choć firany nie są zbyt podatne na zmiany mody, to jednak upodobania klientów co do ich barwy i wzorów zmieniają się. Ostatnio na topie są pastele, pomarańcze, wrzosy i fiolety. - Co będzie w przyszłym roku,

okaże się w styczniu, po międzynarodowych targach Heimtextil we Frankfurcie. Co roku zjeżdża tam ponad 3,5 tys. producentów zasłon i firan z całego świata - wyjaśnia Andrzej Dawid, współwłaściciel Anwo.

Biznes dzięki żonom

Andrzej Dawid i Wojciech Swatowski poznali się przed laty dzięki żonom, które razem studiowały. Świeżo upieczeni absolwenci - Andrzej po ekonomii na UMCS, Wojciech po mechanice na Politechnice Lubelskiej - postanowili się sprawdzić we własnym biznesie. W 1991 r. w podlubelskiej Mełgwi otworzyli sklep spożywczy. Dwa lata później spółka Anwo (nazwa powstała z pierwszych liter imion wspólników) rozbudowała się do sieci pięciu wiejskich sklepików. Wtedy przejęli też sklep z firankami prowadzony przez żonę Swatowskiego. Dostrzegli, że nie ma kobiety obojętnej na wystrój okien swojego mieszkania. Podjęli męską decyzję: wyzbywają się sklepów spożywczych i koncentrują na hurtowym handlu firanami i zasłonami.

- To był biznesowy strzał w dziesiątkę, bo trafiliśmy w niszę rynkową - ocenia dziś Wojciech Swatowski.

W Lublinie wydzierżawili działkę z budynkiem magazynowym. Zainwestowali w towar i w pierwszym roku działalności przeżyli najazd klientów. Przed świętami Bożego Narodzenia magazyn wyczyszczono niemal do zera. Rozentuzjazmowani uzupełnili towar - i nadeszło kilka tygodni zwątpienia. Szturm klientów na ich hurtownię zmalał.

- Nie wiedzieliśmy, że firany i zasłony to towar, którego sprzedażą w dużym stopniu rządzi sezonowość. Teraz już wiemy, że w kwietniu, a potem w listopadzie i grudniu ich sprzedaż rośnie. Przecież każda niemal gospodyni chce przed świętami coś w domu zmienić. A najłatwiej zmienić zasłony i firanki - mówi Andrzej Dawid.

Przez pierwszych pięć lat firma rozwijała się dynamicznie. Obroty wzrastały nawet o 150 proc. rocznie. Szybko zostali największą hurtownią firan i zasłon na Lubelszczyźnie, a także przedstawicielem wszystkich krajowych producentów. W drugim roku działalności zaczęli eksportować do Rosji i Ukrainy. Pełnymi garściami czerpali zyski z kwitnącego wówczas handlu przygranicznego.

- To był czas, kiedy sprzedać można było niemal wszystko - wspomina Dawid.

Klient decyduje

W 2001 r. w Lublinie powstało Centrum Handlowe Olimp. Właściciele Anwo postanowili uruchomić w nim swój pierwszy salon firan i zasłon. Zakładali, że będzie to kolejny sklep. Tymczasem stał się on początkiem nowego etapu rozwoju firmy. Wcześniej kontaktowali się głównie z hurtownikami, teraz przyszło im stanąć przed klientami detalicznymi.

- Ten klient już nie tylko chciał kupić ileś tam metrów firany, ale oczekiwał pomocy choćby w dopasowaniu barwy i wzoru do konkretnego wystroju mieszkania. Zaczął domagać się od nas dodatkowych usług: obszycia boków, wymodelowania firany, powieszenia jej, dobrania karniszy - opowiada Andrzej Dawid.

Obaj ze Swatowskim wiedzą, że o powodzeniu w biznesie decyduje umiejętność szybkiego reagowania na upodobania klientów. Zaczęli więc sprzedawać elementy wykończeniowe okien - karnisze i przeróżne elementy dekorujące. W budynku hurtowni uruchomili własną szwalnię i farbiarnię. Idąc za ciosem, opracowali własny katalog wzorów z ponad 50 propozycjami. W regionalnej telewizji, na billboardach i w prasie przeprowadzili kampanię reklamową nowych usług.

To podziałało. Zamówienia wzrosły. Firany z Anwo wiszą dziś w niemal wszystkich lubelskich hotelach i sporej części dyrektorskich biur w mieście. Zaaranżowali wystrój okien w pałacu Czartoryskich w Puławach i w nowo wybudowanym, ekskluzywnym pawilonie uzdrowiskowym w Nałęczowie.

Ich aktywność zauważył też znany producent mebli Piotr Kler. Zaprosił ich do aranżacji okien w swoim salonie wystawowym w Lublinie. Klientom najwidoczniej spodobał się pomysł, że w jednym miejscu mogą kupić nie tylko wysokiej klasy meble, ale też dobrać do nich firany i zasłony. Teraz podobny salon przygotowują w Gdańsku. Jeśli pomysł chwyci, właściciele Anwo chcą takie sklepy otworzyć w innych miastach.

- Klienci są naprawę skłonni wydać sporo pieniędzy na upiększenie okien. Aranżacja jednego może kosztować nawet 5 - 6 tys. zł. Bywają tacy, którzy potrafią jednorazowo zostawić u nas i 40 tys. zł - mówi Jolanta Jedut.

Drogie, fantazyjnie wymodelowane firany wymagają jednak odpowiedniej konserwacji. Andrzej Dawid wie zatem, że Anwo będzie musiało zrobić kolejny krok - uruchomić usługi serwisowe.

- Taką wymodelowaną firanę trzeba przecież umiejętnie zdjąć z karniszy, a po upraniu na nowo zmarszczyć, wymodelować i podwiązać - mówi Dawid.

Kierunek - Ukraina

W przyszłość spoglądają raczej bez obaw. Rozwój firmy następuje płynnie. W 2003 r. jej przychody wyniosły 20,7 mln zł (w 2002 r. - 17,3 mln zł), zysk netto 392 tys. zł (ok. 360 tys. zł rok wcześniej). Systematycznie zwiększają zatrudnienie. Dziś w Anwo pracuje 36 osób, z czego prawie połowa przy produkcji. Mają kontrahentów z Rosji i Ukrainy, a przez swój sklep partnerski w Białymstoku także na Litwie, Łotwie i Białorusi. Eksport na wschód przynosi prawie 45 proc. przychodów firmy.

- W perspektywie chcielibyśmy uruchomić na Ukrainie przedstawicielstwo naszej firmy. To bardzo perspektywiczny i chłonny rynek. Jeśli nie zostanie zalany tanimi wyrobami z Chin i Turcji, dostrzegamy tam swoją szansę - mówi Dawid.

Na regionalnym rynku firan i zasłon mają ugruntowaną pozycję: szacują, że kontrolują go w ok. 80 proc. Systematycznie zwiększają też grono stałych klientów. Ostatnio dołączyła do niego np. Beata Kozidrak, wokalistka Bajmu.

Licencja Creative Commons
O ile nie jest to stwierdzone inaczej wszystkie materiały na tej stronie są dostępne na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach 3.0 Polska Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Fundacji Edukacji i Rozwoju Przedsiębiorczości.
X