Tekst
Text English
Wideo
Prezentacje
Materiały
Literatura
Narzedzia
Twój biznes
Powrót

Aktualności
Akademia Leona Koźmińskiego
Jak uruchomić własny biznes
Dr P. Kaczmarek-Kurczak
              Zajęcia z przedmiotu "Jak uruchomić własny biznes" prowadzone w formie konwersatorium z elementami aktywizującymi.
Strona główna / Programy dydaktyczne / Jak uruchomić własny biznes, dr Piotr Kaczmarek-Kurczak / Zespół założycielski, kadry, kultura organizacyjna firmy na starcie / Materiały / Życie na kredycie
Życie na kredycie
Źródło: Puls Biznesu
 

Puls Biznesu, 27 września 2005

Życie na kredycie

Aleksandra Więcka

Nie biorą ani grosza od klientów. Ba! Rozdają im pieniądze i jeszcze na tym zarabiają.

Kiedy pięciu czołowych doradców GE Banku poczuło, że w macierzystej firmie osiągnęli wszystko, postanowili spróbować sił na swoim.

— Działający na rynku doradcy kredytowi są związani z dużymi bankami albo grupami finansowymi. My chcieliśmy być całkiem niezależni — mówi Paweł Adamiak, który w warszawskim Domu Kredytowym Notus odpowiada za marketing. Policzyli, że przez pięć lat pracy dla GE Banku (1999- -2004 r.) wspólnie zdobyli 3500 klientów. Pracując dla siebie, w sześć miesięcy tego roku zyskali ich 845.

Ryzyko przy piwie

Chociaż branża finansowa rzadko kojarzy się ze spontanicznością, oni postawili właśnie na to.

— Kiedy zdecydowaliśmy, że cała piątka w to wchodzi, spotkaliśmy się na „konferencji piwnej” w biurowcu Reform Plaza. W knajpce rozłożyliśmy arkusz papieru i rozrysowaliśmy strukturę firmy. Na kolejnej „konferencji” spisaliśmy wszystkie założenia strategiczne i czasowe — wspomina Paweł Adamiak.

Bali się — to jasne. W końcu stała posada dawała stabilizację, i to na niezłym poziomie finansowym. Jednak złożyli się po 10 tys. zł i założyli spółkę z o.o. z najmniejszym wymaganym kapitałem — 50 tys. zł. Nie zawsze byli jednomyślni.

— Każdy miał indywidualną koncepcję swojej pracy, firmy, kontaktów z klientami. Ale podzieliliśmy się zadaniami i to poskutkowało — mówi Paweł Adamiak.

Robert Pepłoński został prezesem. Zajmuje się też finansami i księgowością. Jackowi Dziadakowi powierzono pieczę nad sprzedażą, Arturowi Sikorze — sprawy prawne. Adam Cwynar zajmuje się oddziałami i sprawami technicznymi. Paweł Adamiak tworzy wizerunek firmy. Słowo „notus” oznacza po łacinie „przyjazny, zaufany”. I taki ma być ich dom kredytowy.

— Jak przedwojenny Dom Handlowy Braci Jabłkowskich z Warszawy, gdzie można było kupić wszystko, a klient czuł się wyjątkowo — rozmarza się Paweł Adamiak.

Przedwojenne ideały

Oferują przede wszystkim pomoc w uzyskaniu kredytów hipotecznych na mieszkania i dla osób prowadzących biznes w domu: właścicieli pensjonatów, ale też adwokatów, lekarzy czy architektów. Wszystkie sprawy traktują indywidualnie, więc duże szanse mają klienci, którzy w banku musieliby liczyć się z odmową: pracujący na własny rachunek, otrzymujący nieregularne dochody, przedstawiciele wolnych zawodów.

— To już nie jest nisza. Podań, które można rozpatrywać według schematu, jest coraz mniej. Kiedy traktujemy klienta jak osobę, a nie jak numer sprawy, tworzą się zupełnie inne relacje. Lepiej go poznajemy. Wiemy, na co go rzeczywiście stać — uważa Paweł Adamiak.

Wkładają dużo wysiłku w zdobycie zaufania klientów. Kredytobiorca proponuje czas i miejsce spotkania. Jeśli trzeba, doradca przyjedzie do domu, na działkę za miastem albo na pole golfowe. I od początku do końca sprawy — jeden i ten sam. Do końca to znaczy dopóki kredyt nie zostanie spłacony. Notus negocjuje też ewentualne wydłużenie okresu spłaty. W razie problemów pomaga porozumieć się z bankiem.

— Nasza piątka pracuje z klientami tak samo jak reszta załogi. Firmą zarządzamy niejako „po pracy” — śmieje się Paweł Adamiak.

Oddział za oddziałem

Zarządzają skutecznie, bo po półtora roku działalności Notus jest trzecim brokerem na rynku kredytów hipotecznych. Przy tym nie zarabiają na klientach. Założeniem było, że kredytobiorca nie zapłaci ani grosza więcej, niż gdyby sam załatwiał kredyt w banku. Za pośrednictwo płaci kredytodawca.

Doświadczenie i wiedza tej piątki doradców są cenne dla banków. Właściciele Notusa często podsuwają im pomysły na nowe produkty, opiniują te, które proponują banki. Doceniają to także klienci. Od stycznia 2004 r. Notus otworzył oddziały w Gdyni, Krakowie, Poznaniu i Rybniku, a od października 2005 r. rusza kolejny oddział w Katowicach. Koszt otwarcia każdego wynosi około 150 tys. złotych. Liczba pracowników od marca 2004 r. wzrosła do 65 osób, a do końca roku ma ich być 85.

— Poza hipotecznymi chcieliśmy również pomagać w uzyskaniu kredytów inwestycyjnych dla firm. Czas i brak zainteresowania banków tą formą pożyczek zweryfikowały nasze plany, ale mamy nadzieję, że w przyszłości dołączymy te kredyty do naszego portfolio — określa kierunek rozwoju firmy Paweł Adamiak.

Źródło:

Archiwum Puls Biznesu

wyd. 1938 str. 23

Licencja Creative Commons
O ile nie jest to stwierdzone inaczej wszystkie materiały na tej stronie są dostępne na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach 3.0 Polska Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Fundacji Edukacji i Rozwoju Przedsiębiorczości.
X