Text English
Prezentacje
Materiały
Powrót

Aktualności
20/11/2015
Podatki dla przedsiębiorców nie takie straszne

17/11/2015
Wątpliwości wobec rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika

04/09/2015
Przedsiębiorca – aparat skarbowy: kto słabszy kto silniejszy?


Japończycy kupują nasze technologie
Źródło: Gazeta Wyborcza
 

Gazeta Wyborcza, 31.07.2006

Japończycy kupują nasze technologie

 

Zbigniew Domaszewicz, Vadim Makarenko 30-07-2006 , ostatnia aktualizacja 30-07-2006 19:34

 

W Japonii z powodzeniem można sprzedawać polskie technologie - dowodzi historia firmy Sentivision, której kwatera główna jest w Tokio, a mózg w Warszawie

 

 

Jan Rychter uważa, że tak naprawdę ludzie nie lubią anten satelitarnych. - Wielkie talerze tylko szpecą balkony i zajmują miejsce - krzywi się.

 

- Co innego telewizja przez internet. Do odbioru wystarczy niewielki dekoder. To przyszłość - przekonuje jego kolega Marek Kiełczewski, demonstrując czarne pudełko wielkości małego odtwarzacza DVD.

 

Rozmawiamy w siedzibie firmy Sentivision niedaleko warszawskiej Galerii Mokotów. Wizytówki obu menedżerów są z jednej strony anglojęzyczne, a z drugiej pokryte japońskimi znaczkami. Kilka lat temu Rychter i Kiełczewski - wówczas dwudziestokilkulatkowie po Politechnice i Uniwersytecie Warszawskim - założyli Sentivision wraz z Yoichi Akase, poznanym w 2002 r. menedżerem z Japonii. Do trzech wspólników doszedł czwarty - prywatny inwestor, który od zarządzania firmą trzyma się z daleka, ale zainwestował w jej rozwój ok. 3 mln dol. Choć centralę ulokowano w Tokio, to mózgiem firmy jest od samego początku warszawskie biuro inżynierskie.

 

Polacy zwrócili w końcu uwagę japońskiego koncernu elektronicznego Sony. Najpierw kupował od nich dekodery, a w tym roku kupił prawie 40 proc. akcji Sentivision za 4 mln dol.

 

Jeszcze na początku 2005 r. Sentivision zatrudniała 20 osób, dziś jest ich już 55 - z tego 15 w Japonii i 40 w Polsce. Do końca roku ma dojść kolejnych 20. Jak podaje Rychter, w zeszłym roku przychody Sentivision ze sprzedaży wyniosły około 10 mln dol. Niedawno grupa założyła w Chinach spółkę, która ma montować zaprojektowany w Polsce sprzęt.

 

Dekodery Sentivision wyglądają podobnie jak dekodery platform satelitarnych, ale są od nich blisko dwukrotnie mniejsze. Mają wbudowany dysk twardy i są podłączane z jednej strony do telewizora, a z drugiej - do szerokopasmowego internetu. Technologia ta nazywa się telewizją internetową - czyli IPTV - i pozwala nie tylko oglądać kanały telewizyjne przez internet, ale także ściągać filmy, a następnie oglądać je o dowolnej porze (wideo na żądanie).

 

IPTV dopiero zaczyna karierę w Europie, ale tempo jej rozwoju jest imponujące (notowana w Londynie brytyjska spółka Amino wyspecjalizowana w IPTV zwiększyła w ubiegłym roku przychody z 13 mln do ponad 23 mln funtów). Według badań brytyjskiej firmy Screen Digest w ubiegłym roku zaledwie 658 tys. domów w Europie odbierało telewizję przez internet. W roku 2009 ma ich być już 9 mln. Firma doradcza Parks Associates szacuje, że do 2010 r. wartość rynku wideo na żądanie osiągnie 530 mln dol. Sentivision deklaruje, że będzie starała się zdobyć przyczółki na rynku europejskim.

 

Na razie jej klientami są wyłącznie firmy azjatyckie, np. Hitachi, Allied Telesys i przede wszystkim Sony. W świecie elektroniki użytkowej właściwie nie ma dziedziny, w której ten japoński koncern nie walczyłby o klientów. Sprzęt zaprojektowany przez Polaków używany jest m.in. w internetowym projekcie Sony Communication Network (tokijskiej spółki z grupy Sony). Oferuje ona szerokopasmowy dostęp do internetu oraz np. dostęp do programów telewizyjnych za pośrednictwem własnego portalu So-net. Aby je oglądać, potrzebny jest dekoder. Menedżerowie Sony doszli do wniosku, że dostawcę najważniejszego sprzętu lepiej mieć pod kontrolą. I zainwestowali w Sentivision (- Ale w Polsce w zarządzanie nam nie ingerują - zastrzegają Rychter z Kiełczewskim).

 

Urządzenia Sentivision wykorzystywane są również w miejskich sieciach monitoringu w Japonii i w niektórych japońskich szpitalach. Pacjenci mogą zamawiać filmy, nie ruszając się z łóżka.

 

Polscy widzowie dopiero zaczynają zapoznawać się z IPTV. W zeszłym miesiącu TP SA zaoferowało swoim abonentom usługę Videostrada, w której zasięgu znajduje się na razie ok. 800 tys. mieszkańców Warszawy. Do jesieni ta liczba ma wzrosnąć dwuipółkrotnie. W podstawowym pakiecie jest kilkanaście kanałów (m.in. TVP 1, TVP 2, TVP 3, TVP Polonia i TVN).

 

Nad podobnymi projektami pracują również Netia, wrocławski Dialog wraz ze spółką producencką ATM Grupa oraz dystrybutor filmowy Monolith Films wraz z warszawską firmą informatyczno-telekomunikacyjną ATM. - Do tej pory w Polsce ogłoszono tylko jeden duży przetarg na dekodery do odbioru IPTV - mówi Marek Kiełczewski. Nie chce jednak zdradzić, kto ich potrzebuje.

 

Zaawansowane technologie informatyczno-telewizyjne mają szansę stać się z czasem polską specjalnością. Oprócz Sentivision działa w Polsce większa i bardziej znana firma tej branży - ADB Polska założona przez naukowców z Zielonej Góry i Andrzeja Rybickiego, międzynarodowego menedżera polskiego pochodzenia. Model jest podobny - centrala i marketing za granicą, a mózg w Zielonej Górze, gdzie dział badawczo-rozwojowy ADB zatrudnia już ponad 200 osób. Projektują całą gamę dekoderów do cyfrowej telewizji.

 

Janusz Szajna, szef ADB Polska, nie chce wypowiadać się na temat konkurencji. - To pozytywni, utalentowani młodzi ludzie. Z tym, że my jesteśmy dużym biurem projektowym, a oni małym. Projektują jedynie podzbiór tego, co my - mówi tylko.

W zeszłym roku ADB weszła na giełdę w Szwajcarii. Założyciele i menedżerowie Sentivision mają podobne ambicje. Jan Rychter: - Za trzy lata chcemy wejść na giełdę w Tokio.

X