Wszystko dla kabla |
Źródło: Puls Biznesu |
Puls Biznesu, 24.08.2006 Wszystko dla kabla Adrian Chimiak Czasem idą do pracy, do restauracji czy potańczyć. Potrafią pracować, bo umieją wypoczywać. W powietrzu dyskretny zapach dobrych kosmetyków, niewielki pokój konferencyjny. Miejsce ciepłe i przytulne. Tylko niecodzienne gniazdka i przyłącza w ścianach burzą harmonię. To siedziba firmy Tratec Telecom Poland. — Sprzedajemy kable koncentryczne, komputerowe i światłowodowe, wzmacniacze, złącza, rozgałęźniki, multimapy, narzędzia, systemy transmisji optycznej, filtry i wszystko, czego potrzeba do zaopatrzenia operatorów telewizji kablowych — wylicza Joanna Szypuła, dyrektor zarządzający. To już drugie wcielenie firmy. Przyłożył do tego rękę urząd skarbowy, który w piątym roku działalności Tratec Poland Sp. z o.o. podjął błędną decyzję podatkową rujnującą budżet przedsiębiorstwa. — Był 1999 rok. Żal się nam zrobiło marki. Zarejestrowaliśmy nową spółkę pod zbliżoną nazwą. W 2000 roku rozpoczęła działalność spółka Tratec Telecom Poland. A urząd po latach zwrócił karę — wspomina Joanna Szypuła. Firma to ludzie — Udało nam się stworzyć rodzinną atmosferę. Nasz zespół tworzą głównie młodzi ludzie, czasami idziemy razem do restauracji albo potańczyć — uśmiecha się dyrektor Szypuła. Wychodzi z założenia, że zadowoleni pracownicy są bardziej wydajni. Dlatego zamierza częściej organizować wspólne wyjazdy, jak tegoroczny wiosenny spływ kajakowy na Piławie. To właśnie dobra kadra przyczyni się do sukcesów firmy. — Przełomem było podpisanie w styczniu 2005 roku kontraktu z największym polskim operatorem telewizji kablowej UPC Polska. Otworzyło to drogę do umów z innymi operatorami. Do niedawna trwał proces konsolidacji rynku, teraz wszystko zwolniło. Funkcjonuje u nas 400 operatorów kablówek, gdy np. w Wielkiej Brytanii — jeden — wyjaśnia pani dyrektor. Firma współpracuje m.in. z Aster City i Vectrą. Obserwuje konkurencję i cieszy się, gdy innym się wiedzie, bo świadczy to o możliwościach rynku. — Dzisiaj nie musimy bardzo zabiegać o klientów. Technicy operatorów telewizji kablowych sami się do nas zwracają z listą potrzeb. A są to eksperci, którzy unikają kontaktu z niefachowcami — mówi Joanna Szypuła. Chińskie przez Rotterdam Większościowym udziałowcem firmy (92,5 proc.) jest producent sprzętu do budowy sieci kablowych, zachodnioeuropejski Technetix. — Uczymy się od nich obsługi zintegrowanego łańcucha dostaw. Pozwoli to sprawniej zaopatrywać klientów i przyniesie oszczędności operatorom — wyjaśnia dyrektor Szypuła. Firma sprzedaje rocznie setki tysięcy złączy, odgałęźników, wzmacniaczy oraz kilometry kabli i światłowodów. — Ale zaczynamy także świadczyć usługi logistyczne, np. kompletując zestawy do odbioru telewizji i internetu do samodzielnego montażu w domu — mówi dyrektor Szypuła. Stworzono też bazę doradczą składającą się z inżynierów gotowych w każdej chwili przyjechać do operatora kablówki i oszacować jego potrzeby sprzętowe. — Dostarczamy głównie sprzęt wytwarzany w Chinach dla znanych europejskich producentów. Kilka lat temu, gdy rozpoczynaliśmy sprowadzanie sprzętu z Azji, zastanawialiśmy się, czy mówić o tym otwarcie. Nasze obawy były niepotrzebne, sprzęt zdał egzamin — twierdzi Joanna Szypuła. Towar trafia do Polski z Rotterdamu za pośrednictwem Technetiksu. Jeśli nie odpowiada wymaganiom jakościowym, odsyłany jest do Azji. We Wrocławiu leży w magazynie, skąd do operatorów dostarczają go firmy spedycyjne. — Wkrótce będziemy obsługiwać nowe państwa członkowskie UE, Bałkany i Ukrainę — zapowiada dyrektor Szypuła. Satelita to nie wszystko 80 proc. zamówień operatorów kablówek dotyczy uruchomienia internetu. — Pomagamy udrożnić kanał zwrotny i zaopatrujemy w odpowiedni sprzęt. Trochę gorzej jest z usługą „wideo na żądanie”, czyli płatnym ściąganiem programów. To jeszcze melodia przyszłości — zauważa dyrektor Szypuła. Lepiej rozwija się telefonia zarządzana przez sieci kablowe. Niektórzy operatorzy nie pobierają nawet opłat za rozmowy w obrębie systemu. — Takich telefonów przybywałoby w znacznie większym tempie, gdyby nie trzeba było walczyć z TP o każdą studzienkę — kwituje Joanna Szypuła. Mimo rozwoju telefonii komórkowej sądzi, że Polacy nie porzucą tradycyjnych aparatów. — Nie chodzi tylko o przyzwyczajenia, ale to przecież wygodne płacić jeden rachunek: za telefon, dostęp do internetu i odbiór telewizji kablowej. Poza tym, czy chciałby pan obejrzeć swój ulubiony film w komórce? — pyta pani dyrektor. No właśnie, a wszystko zaczęło się od telewizji. — Ale do kina też chodzę. Wtedy, gdy nie mogę jeździć na nartach lub konno u mojej siostry na Opolszczyźnie — zwierza się Joanna Szypuła. |