Tekst
Text English
Wideo
Materiały
Literatura
Twój biznes
Powrót

Aktualności

Stacja Innowacja
Źródło: Puls Biznesu
 

Stacja Innowacja
03 stycznia 2006

Marta Nowicka

Nie podobał im się sposób komunikacji w firmach. Dlatego założyli własną, która miała ten proces usprawnić. I od trzech lat ułatwiają klientom życie.

„Halo?”

„Dzień dobry. Dzwonię z firmy XXX. Chodzi o spłatę należności. Obiecał pan podczas ostatniej rozmowy, że jeszcze tego samego dnia prześle potwierdzenie. Niestety nie dotarło.”

„Słucham??? Eee, ja z nikim nie rozmawiałem. To chyba pomyłka.”

„Nie. Dokładnie — rozmawialiśmy 12 grudnia. Zadzwoniłam o 15.23, rozmowa trwała dwie minuty i 17 sekund. Prosiłam o potwierdzenie spłaty należności. Przypomina pan sobie?”

„Hmm... Chodzi o potwierdzenie spłaty, już coś mi świta. Ach, zapomniałem przesłać. Zrobić to dziś?”

„Bardzo proszę.”

To ogólny scenariusz rozmów prowadzonych z dłużnikami przez pracowników przedsiębiorstw, które skorzystały z usług Enovatio. Jak widać, dobrze na tym wyszły.

Good idea...

Serge Rach od lat pracował w dużych przedsiębiorstwach jako dyrektor marketingu. Siedem lat temu, na posadzie w Eastbridge Group, poznał Jakuba Wilka, odpowiedzialnego za produkty e-commerce. Współpracowali zawodowo, zaprzyjaźnili się prywatnie. Przez lata kariery biznesowej obserwowali sposoby kooperacji pracownik-pracownik i firma-firma.

— Nieefektywna komunikacja, brak szybkiego dostępu do informacji, powolna wymiana wiedzy z klientami — na to najczęściej narzekali zatrudnieni. A nam zamarzył się „system idealny” — wspomina Serge Rach, prezes Enovatio.

W 2001 r. poważnie zajęli się opracowaniem projektu. Wymyślili elastyczny portal korporacyjny, który miał ułatwiać klientom dostęp do odpowiednich informacji i przyspieszać ich obieg. W systemie uzbrojonym w aplikacje wspomagające wymianę danych (m.in. obsługę faktur, zarządzanie projektami, kontaktami, pracownikami) zamieścili wiele poziomów dostępu. Tak, by do niektórych aplikacji mieli wgląd partnerzy firmy, a inne przeznaczone były dla pracowników i kadry zarządzającej.

— Przeanalizowaliśmy rynek. Małe firmy nie chcą być zależne od agencji IT, sztabu konsultantów. Nie chcą słuchać, na czym polega technologia produktu. Im zależy tylko na czasie i informacji, i na tym, by po prostu system działał — tłumaczy Jakub Wilk, dyrektor zarządzający Enovatio.

Rośli jak na drożdżach

Szukali dobrej nazwy. Miała się kojarzyć z Europą, z innowacyjnością, ze wszystkim co jest elektroniczne. A zarazem być zrozumiała równie łatwo w Polsce, w Hiszpanii, jak i w Niemczech.

W styczniu 2003 r. w skromnych warunkach lokalowych warszawskie Enovatio ruszyło z kopyta. Dzięki pomocy wyszkolonych programistów miało gotowy produkt, z którym mogło iść do klienta.

— Pierwszy kontrakt podpisaliśmy po niecałych trzech miesiącach. Dowiedzieliśmy się, że Optimum Distribution szuka takiego systemu jak nasz. Oczywiście byli konkurenci, ale ci chcieli sprzedać sztywne produkty niedostosowane do potrzeb klienta. My byliśmy lepsi — opowiada Serge Rach.

Zaletą Enovatio od początku było zrozumienie partnera. Serge Rach i Jakub Wilk zawsze pracowali u klienta, aby zrozumieć jego kulturę pracy. Pytali, rozmawiali, słuchali — a pracownicy opowiadali, jakich rozwiązań oczekują. Przed pierwszym spotkaniem z potencjalnym kupcem już budowali prototyp systemu, którego firma potrzebuje. Takie podejście zaprocentowało. Enovatio rozwijało się przez pączkowanie.

— Początkowo dla Optimum Distribution wdrożyliśmy portal korporacyjny tylko w dwóch działach: marketingu i sprzedaży. Działał świetnie, więc zainstalowaliśmy produkt w kolejnych. Firma zajmuje się sprzedażą luksusowych kosmetyków. Okazało się, że jedna z marek zażyczyła sobie opracowania internetowego systemu lojalności. A potem dostaliśmy zamówienie na nasz system u siostrzanych spółek Optimum Distribution w Czechach i na Słowacji — mówi Serge Rach.

Inkubator pomysłów

Pierwsze 15 miesięcy istnienia Enovatio poświęciło właśnie temu jednemu klientowi. Teraz, po trzech latach działania, ma ich ośmiu. I zaczyna rozglądać się za kolejnymi.

— Mała grupa stałych klientów to dobra opcja na pierwsze trzy lata. Mieliśmy czas, aby budować pozycję krok po kroku. Dziś możemy sprzedawać szybciej, realizować większe kontrakty. Teraz już nie wystarczy nam reklama poleceń — tłumaczy Jakub Wilk.

Niebawem ruszy kampania telemarketingowa, w ciągu najbliższego roku Enovatio weźmie udział przynajmniej w dwóch międzynarodowych imprezach targowych. Zamierza też stworzyć z innymi firmami z branży partnerską sieć pomocy specjalistycznej. I — jak zgodnie mówią właściciele — chce pozostać inkubatorem od innowacji z najlepszymi profesjonalistami.

— Nie musimy mieć firmy, która zatrudnia 1000 osób i oferuje sztampowe produkty. Mamy 10 pracowników i oryginalne pomysły — uważają Jakub Wilk i Serge Rach.

Enovatio zatrudnia niewiele osób. Ale ma znacznie większą grupę współpracowników. Motto właścicieli — „Czasem lepiej nie mieć”. Kiedy muszą przetłumaczyć jakiś tekst na język chiński, zlecają to specjaliście. W końcu po co im etatowy sinolog?

Licencja Creative Commons
O ile nie jest to stwierdzone inaczej wszystkie materiały na tej stronie są dostępne na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach 3.0 Polska Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Fundacji Edukacji i Rozwoju Przedsiębiorczości.
X